Zdecydowanie przyjemniej siedzi się na świeżym powietrzu, kiedy słońce zachodzi po 21, a żaden dach nie jest potrzebny, dzięki niskim temperaturom.
Mamy akurat taką ładną porę roku, że jest już ciepło, a nie ma jeszcze bzyczących nad uchem komarów. Dało radę posiedzieć przy ogniu, zwiedzić dość sporą część rzeki, porzucać nożami a nawet uciąć poobiednią drzemkę.
Udało się uchwycić lecącego żurawia, całkiem nieźle jak na stary kompakt (lewa strona fotki)
No i rzeka Dębosznica, nic specjalnego, ale lubię ją, poza tym okazało się, że żyją tu bobry.
Z paleniem ognia pod osłoną pniaka pomysł był niespecjalny, ale udało nam się go ugasić. Kolejna lekcja na przyszłość.
Tropy bobra
Wraz z dogasającym ogniskiem kończymy fotorelację i idziemy spać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz