Na początek nieco parametrów od producenta:
material: CORDURA 1100D
pojemność: W90 – do komina – 70L + kieszeń w klapie 12L = 82L
z kominem - 92L + kieszeń w klapie 12L = 104L
wymiary: obwód 116cm; wysokość do komina 65,5cm; wysokość komina 30cm; szerokość pleców 28cm
waga: 2750g
Dlaczego właśnie ten? Jest sporo wygodnych konstrukcji, dostępnych na rynku, których ceny wahają się od kilkuset do kilku tysięcy pln, Wolverine cenowo mieści się gdzieś po środku, a z całą pewnością nie odstaje wiele od konkurentów z najwyższych półek.
Największą jego zaletą był dla mnie niesamowicie rozbudowany system troczenia. Pomijam już cały ten system taśm alice, czy molle, ponieważ nie mam takiego sprzętu, żeby obwieszać nim całego plecaka (większość wchodzi do środka), a duże przedmioty jak karimaty, namioty, siekiery czy łopaty można elegancko zamontować za pomocą któregoś z wszytych na stałe troków. Do dyspozycji mamy po dwa na obu bokach plecaka, dwa na froncie, dwa na klapie i dwa na spodzie plecaka. Są całkiem długie, więc objęcie nawet grubej karimaty nie stanowi problemu.
Rozbudowany system troczenia
Trzymając się ciągle zewnętrznej części plecaka, do dyspozycji mamy po jednej kieszeni, na obu bokach plecaka, w które spokojnie mieści się butelka 1,5l, a przy odrobinie gimnastyki, można ją tam wkładać i wyjmować nie zdejmując plecaka.
Klapa jest demontowalna, od strony pleców mocowana trzema trokami i sporą, impregnowaną listwą, zapinaną na rzep, zapewniającą że żadna wilgoć od tej strony się nie dostanie. Od zewnątrz posiada małą kieszonkę, w której mieści się pokrowiec przeciwdeszczowy, aczkolwiek można tam upchać jeszcze nieco drobiazgów, którym nie będzie straszna wilgoć, bo tam już przy mocniejszych opadach czasem się dostaje.
Druga, duża kieszeń mieści się na spodniej części klapy i nie zdarzyło mi się jeszcze zamoczyć przedmiotów tam ukrytych, a zmieścić można ich naprawdę masę (wg. producenta 10l).
Arizzone oferuje mały plecak 16l oraz boczne kieszenie, których można używać ze wszystkimi plecakami przez nich produkowanymi. Ja za potrzebą (i brakiem gotówki) zrobiłem własne kieszenie, a klapę od tego plecaka wykorzystałem jako ten mały, ewakuacyjny.
Klapa jest demontowalna, od strony pleców mocowana trzema trokami i sporą, impregnowaną listwą, zapinaną na rzep, zapewniającą że żadna wilgoć od tej strony się nie dostanie. Od zewnątrz posiada małą kieszonkę, w której mieści się pokrowiec przeciwdeszczowy, aczkolwiek można tam upchać jeszcze nieco drobiazgów, którym nie będzie straszna wilgoć, bo tam już przy mocniejszych opadach czasem się dostaje.
Druga, duża kieszeń mieści się na spodniej części klapy i nie zdarzyło mi się jeszcze zamoczyć przedmiotów tam ukrytych, a zmieścić można ich naprawdę masę (wg. producenta 10l).
Arizzone oferuje mały plecak 16l oraz boczne kieszenie, których można używać ze wszystkimi plecakami przez nich produkowanymi. Ja za potrzebą (i brakiem gotówki) zrobiłem własne kieszenie, a klapę od tego plecaka wykorzystałem jako ten mały, ewakuacyjny.
Troki i taśmy na klapie
Mocowanie klapy do plecaka, górny uchwyt transportowy.
Kieszeń zewnętrzna klapy wraz z pokrowcem.
Obszerna kieszeń pod klapą.
Przegroda komór plecaka, widok przez dolne wejście.
Na wysokości ok. 1/3, licząc od dołu znajduje się zamykana ściągaczem przegroda, która rozdziela plecak na dolną i górną komorę. Do dolnej mamy osobne wejście z dwoma suwakami, wzmocnione dodatkowo klamrami. Na dolnej, rozsuwanej klapie, we wnętrzu plecaka są cztery przelotki, umożliwiające zapewne przytroczenie czegoś we wnętrzu dolnej przegrody, ale do tej pory nie wpadłem na pomysł, co bym mógł tam mocować.
Wewnętrzna kieszonka na dokumenty.
Mocowanie troków na wewnętrznej stronie dolnego wejścia do plecaka.
Warto wspomnieć jeszcze o trzech uchwytach transportowych w postaci wszytych gumo-podobnych rączek, znajdujących się nad plecami, oraz na bokach. Znacznie ułatwiają transport plecaka, kiedy nie jest założony, np. w wąskich przejściach.
Boczny uchwyt transportowy, pas piersiowy oraz klamry do szybkiego wypinania plecaka.
Przeszedłem z nim już kilkaset kilometrów i do tej pory nie mam żadnych przykrych wspomnień. Po wyregulowaniu systemu nośnego, praktycznie cały ciężar spada na nogi. Sprawdzałem to specjalnie wypychając plecak w lesie kamieniami do ok. 50kg, może więcej. Z wielkimi trudnościami zarzuciłem go na plecy, zapiąłem pas biodrowy i zacząłem iść. Po kilkuset metrach prawie straciłem czucie w nogach, a gdyby nie to, z powodzeniem mógłbym go nieść dalej. Standardowo nie targam więcej niż 10-20kg, a w przypadku tego plecaka podoba mi się, że nie muszę się przejmować gabarytami przedmiotów, wszystko bez problemu się mieści, a jeżeli nie – wystarczy przytroczyć.
Co do zakupu…mogłem wziąć mniejszy. Naprawdę ciężko zapakować do pełna tą ‚dzięwięćdziesiątkę’, kierowałem się tym, że brat nie miał problemu z 80l, a i czasem mu brakowało, a tu taka niespodzianka. Myślę, że spokojnie dałbym radę z modelem w50.
---------------------------------
Z perspektywy czasu...
Plecak po 2 latach użytkowania dalej sprawuje się świetnie, mimo to muszę wytknąć mu jedną, może niezbyt istotną wadę: Zakładka materiału osłaniająca suwak na klapie zazwyczaj odstaje (odgina się na zewnątrz). Jest długa, zachodzi lekko na boki klapy, więc wygina się z obu stron w łuki. Prostsze rozwiązanie widziałem w odpowiedniku tego plecaka z Wisportu, gdzie suwak był krótszy, wejście do kieszeni węższe, ale za to nie było najmniejszego problemu z zakładką.
Jeszcze ciekawostka, której do końca nie rozpracowałem - przy odpowiednim wyregulowaniu pasa biodrowego taśmy mocujące szelki do dołu plecaka mogą o ten pas obcierać przecierając go systematycznie. Wypatrzyłem to niedawno, więc zobaczę jak sprawa będzie się miała dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz