czwartek, 9 maja 2013

Początek jesieni – Drammen /10.2011




200-300m wyżej

Wyszedłem po 16, także były ze 3 godziny marszu, praktycznie cała droga tego dnia pod górę. Ok. 19 zaczęła się szarawka, wiało okrutnie, więc tylko znalazłem osłonięte miejsce i przygotowałem sobie legowisko. Nie mogłem sobie też odmówić ognia tego wieczora.

Następny dzień to wędrówka, dalej na północny-zachód, póki co już nie pod górę, bo jestem w najwyższym punkcie.
Płasko i bagniście.






A koło punktu orientacyjnego, ze znakami, mapą, takie oto bajery można często spotkać.
Tu akurat termometr sponsorowany przez lokalny browar.

Jak bardzo nic nie widać, była godzina ok.10:20, a termometr wskazywał 5st. Potem wyszło słońce i było przyjemniej.
Mimo wszystko chodzenie po górach męczy mnie jak cholera więc na klacie miałem tylko termo brubecka.




Gdzieś tu mały postój na śniadanie i pół godziny dalej w trasie








Jakaś ładna polanka, jakbym miał namiot, to nie mógłbym się jej oprzeć, ale jego brak w połączeniu z zabójczo silną psychiką
pozwolił mi na dalszą drogę.


Z cyklu: mchy i porosty


No i ostateczny cel tej wyprawy, po którym zostało mi już tylko wracać jeziora Kulpen, Mellomdammen oraz
Nerdammen. To w sumie jedno, jedynie rozdzielone tamą ;]





W drodze powrotnej widziałem 3 sztuki, wojskowego pojazdu terenowego od volvo, bardzo mi się spodobał ;]


W sumie niewiele ponad 30 km zrobiłem, umęczyłem się jak zawsze potwornie, muszę mieć z kim wychodzić, bo samemu rzadko robię postoje, rzadko jem.. przynajmniej sypiam jeszcze ;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz