czwartek, 9 maja 2013

Rozpalanie ognia

Rozpalanie ognia w każdych warunkach jest elementarną zdolnością, którą powinien posiadać każdy. Nie tylko my, ludzie przebywający na łonie natury, dla których ogień jest źródłem ciepła i najlepszych posiłków, ale też ci, którzy nie mają z tym nic wspólnego. Wypadki, sytuacje losowe, mogą dotknąć każdego, a nic tak nie pomaga przetrwać jak życiodajny płomień.

Aby uzyskać ogień potrzeba trzech czynników: paliwa, powietrza oraz źródła ciepła. Paliwem może być dosłownie wszystko, palą się tworzywa sztuczne, oleje, drewno, kości, tłuszcz. Powietrze również mamy wszędzie, należy tylko pamiętać, aby mogło swobodnie dostawać się do paliwa. Źródeł ciepła jest naprawdę nieskończona ilość, poczynając od najprymitywniejszych, jakimi są iskry krzesanie krzesiwem lub stalą i kamieniem, żar tworzący się przy pocieraniu dwóch kawałków drewna poprzez skupianie promieni słonecznych, aż do najpopularniejszych w naszych czasach zapałek i zapalniczek. Istnieją również niekonwencjonalne metody, jak łączenie obu biegunów baterii, dzięki czemu możemy rozpalić ogień mając do dyspozycji tylko naładowaną komórkę!

Aby ogień zapłonął i dawał upragnioną temperaturę niezbędny jest dobry start. Czyli hubka, rozpałka i podpałka.
Hubką nazywamy materiał, który da pierwsze płomyki, które zajmą rozpałkę. Ja zbieram ją zawsze na zapas po drodze zbierając łatwopalne materiały, mogą to być wysuszone źdźbła traw, porosty, części ptasich gniazd, puch z pałki wodnej lub topoli oraz moja ulubiona: kora brzozowa, która pali się w każdych warunkach. Widziałem też używanie żywicy (na filmiku konkretnie jodłowej, świeżo pozyskiwanej z drzew), która ładnie się paliła po skrzesaniu paru iskier.
Rozpałką będą najczęściej wszelkiego rodzaju drobne, wysuszone gałązki. Najczęściej używam świerkowych, obłamując suche z dolnych partii młodych drzewek oraz brzozowych, które zazwyczaj zbieram z podrostów, otaczających większe brzozy, na których zawisają obłamane przez wiatr suche, drobne gałązki. Mają one kilka milimetrów grubości. Można także zestrugać wióry z suchych gałęzi lub też rozłupać. Wewnątrz często są kompletnie suche. Rozpałki nie ma co żałować, szczególnie w wilgotne dni, kiedy podpałka nie jest całkowicie sucha.
Podpałka to materiał pośredni pomiędzy drobnymi gałązkami, a opałem właściwym (o którym dalej). Jako podpałki zazwyczaj stosuje cienkie gałęzie grubości kciuka, czasem je rozłupując. Podpałki powinno być tyle, żeby pozwoliła stworzyć temperaturę odpowiednią do zajęcia się grubszego materiału właściwego.

Nie da się podać konkretnego przepisu na rozpalenie ogniska, trzeba tylko pamiętać o podstawowych zasadach tu zawartych i o tym, że im grubszy/wilgotniejszy materiał, tym większej ilości ciepła potrzeba do jego zajęcia się ogniem.

Wszelkie drewno zawsze jest suchsze, jeżeli nie miało styku z podłożem, na którym zawsze wilgotnieje i po czasie murszeje. Z tego powodu najlepiej go szukać na drzewach stojących, lub pozyskiwać z leżących gałęzie odstające, które nie mają styku z ziemią.

Kilka sposobów na podpalenie hubki (pomijam tu z oczywistych powodów używanie powszechnych źródeł ognia otwartego):

-krzesiwo


Krzesiwo jest jednym z najpopularniejszych źródeł iskier stosowanym przez wszelkich miłośników bytowania na łonie natury. Na zdjęciach pierwsze dające tylko iskry, drugie z blokiem magnezowym (z którego struże się magnez, który ułatwia rozpalenie), cienki pręt, który dość szybko się zużywa jest tu sporą wadą.

-krzesanie iskier za pomocą kamienia i stali

-łuk ogniowy


Potrzebny do tego jest kawałek drewna (najlepiej płaski), w którym robi się płytki otwór na gałąź (która będzie robiła za ‚wiertło’) na którego boku należy zrobić rowek, gdzie zbierze się żar w skutek obrotu ‚wiertła’. Oba kawałki drewna powinny być suche oraz niezbyt twarde (żeby się zbytnio nie zmachać podczas obracania). Sznurek zamocowany na łuku to klucz do sukcesu, powinien być odpowienio napięty, lekko luźny, kwestia prób i błędów. Ostatni kawałek drewna będzie służył za uchwyt, którym należy dociskać ‚wiertło’ do powierzchni.
Można także ‚wiertło’ obracać ręcznie, co wymaga większej wprawy oraz cierpliwości.

-tarcie kawałkiem sznurka


W tym wypadku sznurek musi być dużo mocniejszy, gdzyż będzie musiał ‚piłować’ gałąź powodując duże tarcie. Żar będzie spadał w miejsce pod sznurkiem, więc tam należy umieścić hubkę.

-pług ogniowy


Metoda również polegająca na cieple wytwarzanym podczas tarcia dwóch kawałków drewna. W tym wypadku na kawałku pocieranym struga się rowek wzdłuż którego przesuwa się ‚pocierak’. Należy to robić dość szybko, jednocześnie dociskając do siebie powierzchnie trące.

-skupianie promieni słonecznych

Promienie słoneczne można skupiać każdą soczewką, należy tylko pamiętać o ustawieniu jej w odpowiedniej odległości od obiektu, na którym je skupiamy (ogniskowa). Nie mając klasycznego szkła powiększającego można improwizować z okularami, denkami od butelek, niektórzy potrafią nawet zrobić soczewkę z odpowiedniego kawałka lodu, profilując go poprzez tarcie dłońmi. Od biedy można również wypolerować wklęsłe denko puszki, co robił Les Stroud w którejś ze swoich wypraw.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz